25 lut 2018

Nie uwierzycie do czego przydadzą się odcięte gałęzie!Mogą konkurować z węglem

Gałęzie obcinane z drzew owocowych opłaca się wykorzystywać jako biopaliwo.To znaczy,że sadownicy mogą zarabiać nie tylko na owocach,ale i odpadach,które zwykle stanowią problem wynika z badań prowadzonych w ramach projektu Europruning.Z polskich sadów można co roku pozyskać do 1 mln ton paliwa w postaci drewna wynika z oszacowania dr inż.Arkadiusza Dyjakona z Instytutu Inżynierii Rolniczej na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu(UPWr).Chodzi o gałęzie,które pozostają po tzw.prześwietleniach czy wiosennych przycinkach,wykonywanych w ramach pielęgnacji drzew,usuwania chorych gałęzi,robienia miejsca dla nowych.Takie gałęzie są zwykle traktowane jako odpad sadownicy często usuwają je z sadu i spalają na pryzmie."To marnowanie energii"ocenia ekspert z UPWr.Czasami gałęzie są rozdrabniane i zostawiane w sadzie,jako dodatkowe źródło związków mineralnych.Jeśli jednak pochodzą z drzew zaatakowanych przez choroby,ich obecność w sadzie może sprzyjać powrotowi do gleby chorobotwórczych grzybów albo bakterii,co prowadzi do obniżenia zbiorów owoców i ich jakości mówi dr Dyjakon.
Co zrobić z tonami gałęzi?
Zdaniem ekspertów o wiele lepszym pomysłem jest wykorzystanie takich gałęzi jako biopaliwo.Opłacalność rozwiązania oceniana jest w ramach projektu Europruning,realizowanego w 7 Programie Ramowym Komisji Europejskiej.W projekcie,którego koordynatorem jest hiszpański instytut badawczy CIRCE(Centro de Investigacion de Recursos y Consumos Energeticos),uczestniczą instytucje z siedmiu krajów Europy.Z Polski są to UPWr i Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych w Poznaniu.W ramach projektu wykazano,że takie biopaliwo jest wartościowo bardzo zbliżone do litego drewna."Z 1,5 tony biomasy mamy energii tyle,co z tony węgla.To duży potencjał,którego nie można marnować"podkreśla dr Dyjakon.Jak szacuje,z każdego hektara sadu można pozyskać średnio ok.3,5 tony gałęzi z przycinek,co oznacza ok.2 ton suchej masy organicznej.Ilość pozyskiwanej biomasy w danym sadzie zależy m.in.od wieku sadu,odmiany jabłoni,liczby nasadzeń,sposobu prowadzenia sadu;tego,czy sad jest tradycyjny,czy intensywny.Sady w Polsce,wśród których dominują jabłoniowe,obejmują również śliwy,brzoskwinie,czereśnie,wiśnie i in.zajmują łącznie powierzchnię ponad 350 tys.ha.Według naukowca z UPWr w skali całego kraju tylko i wyłącznie z przycinek można uzyskać co roku do miliona ton świeżej masy gałęzi.
I tak trzeba to zebrać
Dodatkowo należy uwzględnić materiał pozyskany przy okazji wymiany nasadzeń w sadach.W zależności od cyklu prowadzenia,co 10-30 lat następuje całkowita wymiana drzew.Sadownicy wyrywają wszystko z korzeniami i robią nowe nasadzenie.Jeśli masę tego drewna podzielić przez okres eksploatacji danego sadu okazuje się,że z każdego hektara zyskujemy rocznie dodatkowo ok.1,5 tony biomasy.To daje średnio 5 ton masy świeżej z hektara,czyli ok.3-3,5 tony masy suchej szacuje naukowiec z UPWr."Warto podkreślić,że sadownik i tak musi to zebrać.Jednak dotychczas nie miał często z tego dodatkowych,wymiernych korzyści finansowych"zauważa.Jednym z efektów projektu Europruning jest prototyp maszyny do"paczkowania"ściętych gałęzi w baloty duże wałki podobne,jak te,w które pakuje się słomę.Maszynę opracował Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych w Poznaniu we współpracy z UPWr,modernizując maszynę do słomy.Baloty z gałęzi można wykorzystać w kotłach większych niż domowe.Ich odbiorcami mogą być lokalne kotłownie,szkoły,urzędy czy małe osiedla o niskiej zabudowie,posiadające własną instalację cieplną.W ramach projektu powstała też technologia zaproponowana przez partnera z Włoch(Instytut badawczy CRA-ING),która pozwala za jednym przejazdem w sadzie zebrać i przetworzyć gałęzie do postaci zrębków do wykorzystania z kolei w kotłach z automatycznym podawaniem paliwa,np.w domach jednorodzinnych."Z rozpoznania przeprowadzonego na rynku sadowniczym wynika,że tylko jeden sadownik w Polsce profesjonalnie i z zastosowaniem maszyny balotującej,zbiera i sprzedaje gałęzie do lokalnej ciepłowni.Zainwestowane pieniądze w taką technologię wykorzystania gałęzi ze ścinek drzew owocowych powinny się zwrócić po około 4-5 latach,to bardzo dobry wynik"mówi dr Dyjakon."Szkoda,że zainteresowanie takim sposobem zagospodarowania biomasy sadowniczej nie jest jeszcze duże.To tani surowiec energetyczny.Wystarczyłoby,żeby lokalnie sadownicy i odbiorca(ciepłownia)się porozumieli,a korzyści środowiskowe,ekonomiczne i społeczne są oczywiste".
Czy to jest rzeczywiście opłacalne?
Należy jednak podkreślić,że opłacalność wykorzystania biomasy z sadów,jako paliwa,zależy w dużej mierze od lokalnego rynku.Trzeba zawsze przeprowadzić tzw.studium przypadku."Na pewno nie opłaca się wozić biomasy na dalsze odległości,powyżej 50-100 km od miejsca jej pochodzenia.Chociaż ostatecznie o wszystkim i tak decyduje rynek energetyczny i ceny paliw.Na wstępie trzeba jednak przeprowadzić analizę:oszacować swój potencjał pod kątem ilości możliwej do pozyskania biomasy sadowniczej.Po drugie sprawdzić,czy na rynku lokalnym jest potencjalny odbiorca kotłownia,która może być zasilana balotami albo zrębkami.Dopiero wtedy można rozważać kupno maszyny,przygotowanie biznesplanu czy poszukiwanie partnerów(innych sadowników dla zwiększenia potencjału i obniżenia kosztów inwestycyjnych)by wspólnie kupić maszynę"opowiada dr Dyjakon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz