28 sty 2018

Odkrycie w Strefie Gazy.Ruiny starożytnej świątyni z czasów Bizancjum

W stolicy palestyńskiej Strefy Gazy odkryto ruiny starożytnej budowli,prawdopodobnie kościoła sprzed 1500 lat informuje serwis internetowy Vancouver24Hours.Odkrycia dokonano podczas prac budowlanych,prowadzonych w starej części miasta Gaza,w pobliżu bazyliki św.Porfiriusza z Gazy z V wieku oraz Wielkiego Meczetu w Gazie z XIII wieku.Budowniczy nowego centrum handlowego odkryli na stanowisku starożytne kolumny i wezwali na miejsce archeologów.Jak poinformował Jamal Abu Rida z ministerstwa starożytności Autonomii Palestyńskiej,jak dotąd wydobyto 15 kamiennych fragmentów starożytnej budowli,w tym fragmenty kolumn o ozdobnych głowicach w architektonicznym porządku korynckim,a także kamienny blok z fundamentów budowli,z wyrytym greckim symbolem odnoszącym się do Chrystusa.Według naukowców,ruiny pochodzą prawdopodobnie sprzed ok.1500 lat,z okresu I połowa V w.-II połowa VII w.a budowla była bizantyńskim kościołem lub bazyliką.Po zniszczeniu pogańskich świątyń pod koniec IV wieku,w Gazie wzniesiono wiele chrześcijańskich budowli o charakterze religijnym,aż do zdobycia miasta w 637 r.przez Arabów.Większość mieszkańców Gazy stała się wówczas muzułmanami,a chrześcijańskie budowle zostały opuszczone.Odkryte stanowisko znajduje się na placu budowy o powierzchni 2000 metrów kwadratowych i ma głębokość 10 metrów,a na jego obszarze mogą znajdować się rozmaite pozostałości z różnych okresów historycznych.Zdaniem Abu Ridy,szczegółowe zbadanie stanowiska oraz wydobycie i zbadanie wszystkich artefaktów wymagałoby udziału setek pracowników i kosztowałoby olbrzymie kwoty pieniędzy,które są poza zasięgiem ministerstwa starożytności Autonomii Palestyńskiej.W swojej długiej historii Gaza była ważnym ośrodkiem handlowym dla starożytnych Egipcjan i Filistynów,a później dla Rzymian i krzyżowców.W mieście znajduje się też wiele ruin z okresu hellenistycznego oraz okresu osmańskiego.
 

Serce świni w człowieku?Na razie wszczepiono je pawianowi.Działało 2 lata

Przeszczepione pawianowi świńskie serce funkcjonowało przez ponad dwa lata informuje pismo“Nature Communications”.Przeszczepy międzygatunkowe(ksenoprzeszczepy)powodują bardzo silną,prowadzącą do odrzucenia narządu reakcję układu odpornościowego.Amerykańsko-niemiecki zespół specjalistów rozwiązał ten problem,łącząc modyfikację genetyczną z podawaniem przeciwciał i leków immunosupresyjnych.Zespół doktora Muhammada Mohiuddina,z National Heart,Lung and Blood Institute w Maryland wykorzystał wcześniej stworzoną linię świń-dawców z trzema modyfikacjami genetycznymi,zwiększającymi tolerancję immunologiczną ze strony biorcy.Świńskie serca przeszczepiono pięciu pawianom udało się uniknąć odrzucenia przeszczepów średnio przez 298 dni,jednak maksymalny czas przeżycia przeszczepu sięgnął 945 dni(ponad dwa i pół roku).Wcześniejsze rekordowe wyniki tego samego zespołu to odpowiednio 180 i 500 dni.Serca nie zastąpiły własnych serc małp jednak działały,podłączone do wielkich naczyń w jamie brzusznej.To wypróbowane rozwiązanie pozwalało skupić się na badaniu ewentualnych objawów odrzucenia.Kolejnym krokiem ma być zastąpienie serca pawiana sercem świni.
Po co takie badania?
Autorzy badań mają nadzieję,że w przyszłości zwierzęce serca będzie można przeszczepiać ludziom.Z braku odpowiedniego dawcy co roku umierają tysiące osób oczekujących na przeszczepy narządów.Początkowo naukowcy uważali,że ze względu na genetyczne pokrewieństwo najlepsze do przeszczepiania ludziom będą narządy małp naczelnych.Jednak takich małp jest zbyt mało,rosną i dojrzewają powoli,a niektóre ich gatunki(na przykład szympansy)są zagrożone.Ponadto genetyczne pokrewieństwo zwiększa ryzyko wystąpienia u ludzi zakażeń odzwierzęcych i pojawiają się wątpliwości natury etycznej.Świnie mają serca anatomicznie podobne do ludzkich i prawdopodobieństwo zakażenia jest mniejsze,są też łatwo dostępne i rosną szybko.
 

Cukier w kosmosie,czyli czy życie przyleciało do Nas na meteorycie?To bardzo możliwe

Naukowcy w warunkach symulujących przestrzeń kosmiczną otrzymali cukier ryboza.To jeden z podstawowych składników do tworzenia łańcuchów DNA i RNA.czy to oznacza,że mógł go na ziemię przynieść meteoryt?Możliwe. Podczas symulacji warunków panujących w fazie formowania się Układu Słonecznego powstał prosty cukier,ryboza informuje„Science”.Eksperyment został przeprowadzony w komorze próżniowej.Naukowcy z zespołu dr Cornelii Meinert z Université Nice Sophia Antipolis umieścili w komorze mieszaninę metanolu i amoniaku z wodą,po czym poddali działaniu ultrafioletu.W lodzie osadzającym się na powierzchni chłodzonej do temperatury minus 195 stopni Celsjusza pojawiły się oprócz aminokwasów,alkoholi czy aldehydów znaczące ilości prostego cukru,rybozy.To zapewne nie pierwszy przypadek uzyskania takiego cukru podczas doświadczeń w„kosmicznych”warunkach,jednak podczas wcześniejszych eksperymentów mógł on pozostać niezauważony.Francuscy badacze posłużyli się metodą znaną jako wielowymiarowa chromatografia gazowa,która pozwoliła wykryć rybozę.Rezultat sugeruje,że podobne zjawiska mogą zachodzić w lodzie kondensującym na kosmicznym pyle i kometach w pobliżu młodych gwiazd.Ryboza jest cukrem niezbędnym do powstania zarówno RNA,jak i DNA.Jak wyjaśniła BBC dr Meinert,powstawanie substancji organicznych w warunkach typowych dla okolic młodych gwiazd może wskazywać na powszechniejsze niż przypuszczano występowanie życia we Wszechświecie.Badanie próbki pobranej przez lądownik Philae z komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko podczas misji sondy Rosetta w roku 2014 wykazało obecność według słów naukowców„zamrożonej pierwotnej zupy”,zawierającej prekursory aminokwasów i cukrów.Aminokwasy,podstawowy budulec białek,wykrywano także w meteorytach.
 

Mózg pod wpływem LSD działa lepiej?Brytyjscy naukowcy to sprawdzili

Badacze po raz pierwszy zarejestrowali obrazy mózgu poddanego działaniu LSD informuje pismo„PNAS”.Choć LSD zsyntetyzowano w roku 1938,a w latach 60 XX wieku był wśród hipisów równie popularny jak marihuana,dopiero teraz naukowcy uzyskali obrazy mózgu będącego pod wpływem tej psychoaktywnej substancji.Intensywne badania LSD w latach 50 i 60 ujawniły jego potencjał między innymi w leczeniu zaburzeń nastroju i uzależnień.Jednak dalsze prace powstrzymało zdelegalizowanie tej substancji.Odkrywca dietyloamidu kwasu D-lizergowego czyli LSD,szwajcarski chemik Albert Hofmann przypadkowo przyjął dawkę tej substancji,dzięki czemu odkrył jej niezwykły wpływ na świadomość.Doszło do„rozpuszczenia ego”czuł się oddzielony od samego siebie.Choć także inne środki psychoaktywne działają na świadomość,LSD ma szczególną aktywność.
Dlaczego LSD działa właśnie w ten sposób?
Badanie metodami medycyny obrazowej zaburzeń świadomości może pomóc w wyjaśnieniu jej neurologicznego podłoża.Eksperymenty z LSD przeprowadził Robin Carhart-Harris z Imperial College w Londynie.W ciągu dwóch dni 20 ochotnikom podawano placebo lub 75 mikrogramów LSD.Zarówno po placebo,jak i po LSD mózg ochotnika badany był trzema różnymi metodami,co pozwalało otrzymać pełny obraz jego aktywności zarówno pod wpływem LSD,jak i bez.Badanie rezonansem magnetycznym(MRI)wykazało,że LSD pogarszało koordynację aktywności mózgu w regionach odpowiedzialnych za tak zwany domyślny tryb sieci(default mode network).Nasilenie tego efektu wykazywało korelację ze zgłaszanym przez uczestników stopniem„rozpuszczenia ego”.Sugeruje to,że struktury związane z„domyślnym trybem sieci”odpowiadają także za świadomość.Kolejna metoda obrazowania magnetoencefalografia(MEG)wykazała osłabienie rytmu fal mózgowych alfa pod wpływem LSD także i ten efekt korelował z„rozpuszczeniem ego”.Rytmy alfa są silniejsze u ludzi niż u zwierząt Carhart-Harris uważa,że może to mieć związek z wyższym poziomem świadomości cechującym ludzi.
Co się dzieje z mózgiem?
Pod wpływem LSD mózg działa także w sposób bardziej zunifikowany,wykazując nasiloną komunikację pomiędzy regionami, tóre normalnie pracują oddzielnie.Jak wyjaśnia Carhart-Harris,mózg pracuje w prostszy sposób.Wyniki badań wyjaśniają częściowo występujące po LSD halucynacje,które przypominają sny.W normalnych warunkach kora wzrokowa komunikuje się głównie z innymi obszarami związanymi z procesem widzenia,natomiast po LSD także z wieloma innymi częściami mózgu.

Biegun północny Ziemi skręcił w stronę Cambridge.Przyczyną jest globalne ocieplenie

Oś Ziemi przemieszcza się.Od stu lat proces ten obserwują naukowcy.Niedawno zmieniła kierunek,a jedną z tego przyczyn jest ocieplenie,roztapianie lodowców i przemieszczanie mas wodnych.W ciągu ostatniego wieku oś planety przesunęła się aż o 12 metrów.Gazeta Wyborcza przytacza wyniki badań naukowców z NASA.Ostatnie pomiary z pomocą systemu GPS pokazują,że nie tylko dalej się przemieszcza,ale ostatnio zmienił kierunek.Do tej pory północny kraniec osi zbliżał się w stronę amerykańskiej Zatoki Hudsona.Od początku tego wieku nastąpiło odchylenie kierunku w stronę brytyjskiego Cambridge.Rocznie średnio oś przesuwa się o 17 cm.Według obserwujących zmiany naukowców na zmiany ma wpływ globalne ocieplenie,a przede wszystkim topnienie lodowców Grenlandii i wysychanie Azji w rejonie Morza Kaspijskiego i subkontynentu indyjskiego.Nie należy mylić jednak tego zjawiska z tak zwaną precesją osi Ziemi,czyli odchyleniu jej osi w zależności od działania przyciągania Księżyca i innych ciał niebieskich.To proces naturalny i jego efektem jest między innymi rozkład pór roku oraz część zmian klimatycznych.
 

Prognozy pogody to wróżenie z fusów.Na dłuższe okresy nie ma sensu

Kiedy nie mamy co powiedzieć,zaczynamy rozmawiać o pogodzie.Jaka jest każdy widzi,ale jaka będzie ciężko jest przewidzieć nawet z pełnym wsparciem najnowocześniejszych technologii.
Pogoda to stan atmosfery w konkretnym miejscu i czasie,z uwzględnieniem temperatury,opadów atmosferycznych i innych czynników, takich jak zachmurzenie.Pogoda jest generowana przez wiele sił,przy czym wpływ niektórych jest oczywisty,a innych niekoniecznie.Ciepłe,wilgotne masy powietrza wiejące od oceanu przynoszą deszcze.Światło słoneczne ogrzewa ziemię,generując kominy termiczne,które przyczyniają się do powstawania letnich burz.Góry i miasta również wpływają na pogodę.W górach wiatr podnosi się,gdy przechodzi ponad ich grzbietami.To powoduje ochłodzenie powietrza i powstawanie chmur,a z nich opadów deszczu lub śniegu.Miasta z kolei wytwarzają miejskie„wyspy ciepła”,gdzie drogi,parkingi i dachy nagrzewają się od promieni słonecznych.To nie tylko podnosi temperaturę w samym mieście,ale może wpływać na pogodę,powodując burze w niektórych miejscach lub zmieniając tendencje burzowe w innych.\
Przewidywanie pogody
Prognozowanie pogody jest sztuką przewidywania przyszłości.W najprostszej postaci to po prostu kwestia spojrzenia przez okno na rodzaj chmur i sposób,w jaki się poruszają.Znajomość lokalnych wzorców pogodowych umożliwia w tym przypadku dość trafne prognozowanie następnych 12 do 24 godzin.Zawodowi synoptycy dysponują szeroką gamą innych narzędzi.Stacje pogodowe rozproszone na całym świecie pozwalają im na przygotowywanie szczegółowych map pogodowych,podobnie jak satelity,które pozwalają zobaczyć,co dzieje się daleko w morzu,gdzie nie ma możliwości dokonywania pomiarów bezpośrednio.Balony meteorologiczne i radary również odgrywają istotną rolę.Niemniej jednak,prognozowanie na długie okresy jest bardzo trudne.Dzieje się tak,ponieważ przewidywanie pogody polega na matematycznej koncepcji zwanej teorią chaosu,w której bardzo małe błędy w pomiarze aktualnych warunków pogodowych mogą przeistoczyć się w duże,pozornie przypadkowe błędy w prognozach długoterminowych.Mówi się na przykład,że ruch skrzydeł motyla w Chinach może spowodować(lub uniemożliwić powstanie)tornada za dwa tygodnie od teraz w Kansas.Choć tak zwany efekt motyla jest niewątpliwie przesadą,podstawowa koncepcja jest prosta:nawet najdrobniejsze czynniki mogą zmienić długoterminowe prognozy pogody.Większość synoptyków uważa,że dokładne prognozowanie na ponad dwa tygodnie nigdy nie będzie możliwe.Aktualnie prognozy dłuższe niż na 5-7 dni opierają się w dużej mierze na zgadywaniu i często są błędne.

19 sty 2018

Ta malutka miejscowość jest na ustach wszystkich czeskich archeologów.Odkryto tam studnię sprzed 7 tysięcy...

Pozostałości neolitycznej osady i studnię sprzed 7000 lat odkryli archeolodzy w środkowych Czechach.Informuje o tym serwis internetowy Prague Monitor.Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Velim w gminie Kolin,położonym w odległości ok.50 km na wschód od Pragi.Archeolodzy badają na stanowisku pozostałości neolitycznej osady z ok.5500 r.p.n.e.której pierwsze ślady odkryto w 2006 r.Do najnowszych odkryć należy studnia,która była użytkowana około 7000 lat temu przez mieszkańców osady poinformował kierujący pracami wykopaliskowymi na stanowisku archeolog Tomasz Chlup.Studnia na stanowisku Velim jest jedną z zaledwie kilku studni z okresu wczesnego neolitu,jakie zostały dotychczas odkryte na obszarze Europy Środkowej.Według archeologów,osada w Velim powstała w ok.5500 r.p.n.e.a jej mieszkańcy byli jedną z pierwszych grup ludzi,prowadzących osiadły tryb życia na nizinach w pobliżu brzegów Łaby,na terenie dzisiejszych Czech.Według Tomasza Chlupa,prace na stanowisku Velim umożliwiają archeologom badanie życia codziennego mieszkańców neolitycznej osady w czasach tzw.kultury ceramiki wstęgowej rytej.Zdaniem naukowców osada istniała tylko przez kilka pokoleń,a jej mieszkańcy zbudowali tu dziewiętnaście tzw.długich domostw,wspartych na drewnianych słupach wkopanych w ziemię.Doły po tych słupach przetrwały na stanowisku do czasów współczesnych,dzięki czemu archeolodzy mogli ustalić położenie poszczególnych domostw w osadzie.



 

Tego jeszcze nie było.Będziemy strzelać plazmą do bakterii

Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego,że przyprawy jak każdy inny produkt spożywczy też wymagają sterylizacji.Rozwiązanie tego problemu zaproponował zespół naukowców z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego pisze"Dziennik Gazeta Prawna". Urządzeniu do sterylizacji przypraw jednej rzeczy nie sposób odmówić,że jego opis brzmi futurystycznie.Maszyna bowiem rozprawia się z bakteriami skrytymi w pieprzu czy papryce za pomocą plazmy.Plazma jest jednak znacznie mniej futurystyczna,niż mogłoby się wydawać,bo w rzeczywistości to po prostu zjonizowany gaz,obecny na co dzień wokół Nas.Występuje np.w piorunach czy zorzy polarnej,a także w żarówkach energooszczędnych czy telewizorach plazmowych.Pomimo,że urządzenie znajduje się jeszcze w fazie testowej,to już cieszy się zainteresowaniem.
 

Czarnobyl:32 lata po katastrofie energetyka jądrowa jest najbezpieczniejsza

Z katastrofy w Czarnobylu wyciągnięto wiele wniosków dotyczących zwiększenia bezpieczeństwa elektrowni jądrowych.Dziś nie ma drugiego przemysłu,w którym poziom bezpieczeństwa stałby tak wysoko mówi w rozmowie z PAP prof.Ludwik Dobrzyński z NCBJ.
Katastrofa w elektrowni atomowej w Czarnobylu będąca największą katastrofą w historii energetyki jądrowej i jedną z największych katastrof przemysłowych XX wieku zdarzyła się w trakcie testu,który miał służyć poprawie bezpieczeństwa.We wtorek mija 30 lat od tamtych wydarzeń.Przez ten czas jednym z największych wyzwań stało się zwiększanie bezpieczeństwa elektrowni jądrowych."Po katastrofie w Czarnobylu konstruktorzy reaktorów jądrowych zostali skonfrontowani z powszechnym strachem społeczeństw przed reaktorami jądrowymi jako takimi.W związku z tym musieli wysilić cały swój intelekt w jednym kierunku:poprawy systemów bezpieczeństwa”zauważył prof.Ludwik Dobrzyński z Narodowego Centrum Badań Jądrowych(NCBJ).O tym,że bezpieczne były nawet stare reaktory,świadczy według niego przykład Fukushimy."Kiedy zdarzyło się tam silne trzęsienie ziemi,to wszystkie reaktory choć zbudowano je w latach 60 posłusznie się wyłączyły.Awarię spowodowało dopiero tsunami"przypomniał.
Miliard lat bez awarii
W ostatnich trzech dekadach w technologii działania reaktorów zaszło kilka ważnych zmian.Zwiększano np.liczbę tzw.elementów pasywnych,które zapewniają bezpieczeństwo dzięki wykorzystaniu prostych zjawisk fizycznych takich,jak siła grawitacji czy konwekcja.W efekcie powstały rozwiązania,które nawet w razie najgorszej z możliwych awarii mają zadziałać bez udziału człowieka."Niektóre reaktory mają dzisiaj tak wysoki poziom bezpieczeństwa,że największa z teoretycznie możliwych awarii do której dochodzi,kiedy nie jest chłodzony rdzeń reaktora nie powinna zdarzyć się częściej,niż raz na miliard lat pracy!Podkreśla profesor.Nie ma drugiego przemysłu,w którym poziom bezpieczeństwa zostałby postawiony aż tak wysoko.To trybut złożony ogromnemu strachowi ludzi przed promieniowaniem,spotęgowanemu wybuchem w Czarnobylu".
Miało być znacznie gorzej
Wydarzenia sprzed 32 lat pozwoliły się też przekonać,że nawet w obliczu największej możliwej katastrofy elektrowni jądrowej jej skutki zdrowotne dla okolicznej ludności są bez porównania mniejsze,niż w pierwszej chwili można było sądzić powiedział prof.Dobrzyński."Strach i sposób myślenia o działaniu promieniowania sprawiał,że niektórzy przewidywali setki tysięcy,czy wręcz miliony zgonów spowodowanych promieniowaniem uwolnionym z tej elektrowni.Tymczasem poza śmiercią 28 ratowników i 15 zgonami ze względu na rozwój raka tarczycy w ciągu kilkunastu pierwszych lat od wydarzenia nie obserwujemy żadnych innych efektów:ani wzrostu przypadków liczby białaczek,ani wzrostu guzów litych i nie możemy się spodziewać,że coś takiego nastąpi w przyszłości.Wszystkie pesymistyczne oceny okazały się fałszywe"Wskazał.
Przesiedlenie gorsze od awarii?
"Dowiedzieliśmy się też,że podjęte w dawnym ZSRR decyzje,związane z masowym przesiedleniem ludzi ponad 300 tys.pozbawieniem ich pracy,domostw dały nadzwyczaj negatywne efekty.Mamy też do czynienia z grupą liczącą ok.1-1,5 mln,która cierpi z powodu chorób o podłożu psychosomatycznym.To nie ma nic wspólnego z promieniowaniem.Są to ofiary niedouczenia i złych decyzji politycznych"powiedział ekspert NCBJ.Jak dodał,analogiczny błąd popełniono w Fukushimie,gdzie ponad 1600 osób zmarło tylko i wyłącznie z powodu stresu związanego z przesiedlaniem."Można było tych ludzi zostawić w ich domach"ocenił.Według naukowca po 32 latach nie ma już właściwie"wielkich pytań"dotyczących katastrofy w Czarnobylu."Można się ewentualnie zastanawiać nad skalą śmiertelności nowotworowej wśród ratowników,którzy po akcji rozproszyli się w Rosji,na Ukrainie i Białorusi.Ich losy nie były specjalnie śledzone,co może oznaczać lukę w wiedzy.Jednak wiedząc,jakie ci ludzie mogli dostać dawki,nie spodziewałbym się,by w Naszej wiedzy na ten temat miała kiedykolwiek nastąpić rewolucja"mówi przedstawiciel NCBJ.Profesor:"Potrzeb energetycznych ludzkości nie zaspokoimy dzięki wiatrakom,panelom słonecznym"Prof.Dobrzyński przekonuje,że w przypadku energetyki jądrowej liczba zalet znacznie przewyższa liczbę wad."W dużej perspektywie czasowej,mierzonej nawet w dziesiątkach tysięcy lat,tylko ona jest w stanie pokryć zapotrzebowanie ludzkości na energię.Bo potrzeb energetycznych ludzkości nie zaspokoimy dzięki wiatrakom,panelom słonecznym czy innym,tzw.odnawialnym źródłom energii"powiedział.Dodał,że energię jądrową otrzymuje się"ze stosunkowo niewielkiej ilości materiałów i w sposób przyjazny dla środowiska,gdyż technologia ta nie powoduje emisji gazów i ani produkcji pyłów".
Problem odpadów
W powszechnym przekonaniu najważniejszym problemem energetyki jądrowej jest dziś utylizacja i składowanie odpadów promieniotwórczych.W opinii prof.Dobrzyńskiego problem ten jest jednak wyolbrzymiany,a strach przed odpadami z elektrowni jądrowych przesadny."Wiemy,jak postępować z wypalonym paliwem.Można je składować w bezpieczny sposób w składowiskach geologicznych,choć można oczywiście dyskutować na temat technologii tego składowania"powiedział.Dodał,że przez pół wieku od chwili uruchomienia elektrowni nie ma potrzeby składowania wypalonego paliwa w składowiskach geologicznych(można je trzymać w składowiskach tymczasowych).Jednocześnie naukowcy pracują np.nad rozwiązaniem problemu odpadów długożyciowych,polegającym na bombardowaniu ich neutronami tak,by powstały izotopy krótkożyciowe,z którymi"wiemy,jak postępować"mówi profesor.Za główną wadę energii jądrowej prof.Dobrzyński uznał cenę inwestycji."To jedna z najbardziej kosztochłonnych inwestycji w energetyce,która zwraca się po kilkudziesięciu latach.Dlatego nie każde państwo jest w stanie rozwijać energetykę jądrową"powiedział.
Zagrożenie terrorystyczne
Zapytany o potencjalne zagrożenie terrorystyczne dotyczące elektrowni jądrowych profesor odparł,że nie można go lekceważyć."Jeżeli terrorysta jest inteligentny i ma dużo czasu,to prędzej czy później jest w stanie wyrządzić szkodę:przeniknąć do obiektu,stać się członkiem załogi,sprawiać wrażenie idealnego pracownika.Terroryzm jest zagrożeniem.Ale wyobraźmy sobie,że faktycznie coś takiego nastąpiło.Zastanówmy się,czy konsekwencje tego będą lokalne,czy globalne.Wiemy dziś,że globalne nie będą,że mogą być co najwyżej lokalne.Zdarzenie to nie będzie miało poważnych,fizycznych konsekwencji.Mogą być za to ogromne konsekwencje psychologiczne,jak te,które obserwowaliśmy po Czarnobylu czy Fukushimie"powiedział.

Polskie aplikacje w konkursie NASA.Programiści zmierzyli się z reprezentacjami 71 innych krajów

Aplikacja,która może pomóc biegaczom w unikaniu zagrożeń związanych z zanieczyszczeniem powietrza,zajęła pierwsze miejsce w konkursie programistycznym NASA Space Apps Challenge.Była jedną z trzech aplikacji,które nagrodzono w zakończonych w kwietniu 2016 r.zawodach. NASA Space Apps Challenge to kilkudziesięciogodzinny maraton programistyczno-naukowy prowadzony pod egidą NASA Amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej.Dwudniowe zawody,będące jednym z największych przedsięwzięć tego typu na świecie przeprowadzono na PGE Narodowym w Warszawie.Celem inicjatywy jest opracowanie np.aplikacji czy platform wizualizacji danych,przydatnych w badaniach i eksploracji kosmosu.W 2016 roku międzynarodowe zawody odbyły się już po raz piąty,ale po raz pierwszy w Polsce.Projektanci,graficy,inżynierowie,jak również miłośnicy astronautyki i badań kosmosu spotykają się w 193 lokalizacjach rozsianych w 72 krajach.Jury każdego z lokalnych hackathonów przyznaje po dwie nagrody główne dla autorów najlepszych projektów.Zwycięskie prace z całego świata ocenią następnie eksperci NASA,którzy wybierają 25 najlepszych pomysłów.Ich autorzy zostają zaproszeni do Stanów Zjednoczonych na ścisły finał NASA Space Apps Challenge.Najwięcej punktów otrzymała drużyna Extremely Genius Geeks,której członkowie przygotowali aplikację Lungs Watcher.Może ona przydać się biegaczom cierpiącym np.na alergie.Użytkownik wprowadza do aplikacji m.in.dane o swoim stanie zdrowia i planowaną trasę biegu.Aplikacja pokaże,z jakimi zanieczyszczeniami powietrza będzie musiał się liczyć podczas pokonywania dystansu albo wskaże trasę alternatywną.Kolejne miejsce zajął zespół Europa Team z Warszawy.Zaprezentował on pomysł na serwis,który z jednej strony umożliwia internautom raportowanie o tym,że w danym miejscu np.łzawią oczy czy się kicha,widać unoszący się w powietrzu kurz albo pył.Z drugiej strony osoby korzystające z tego rozwiązania będą mogły zorientować się czy w miejscu,które wybrali np.na biwak,występuje wiele tego typu przypadków,co może wskazywać na np.zanieczyszczenie powietrza.Na trzecim miejscu uplasowała się drużyna złożona ze studentów Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego,która przygotowała aplikację-grę Astro-Zorya.Korzystający z niej gracz będzie musiał zapewnić warunki do przeżycia wirtualnemu astronaucie,który przebywa na Marsie.Współorganizatorami NASA Space Apps Challenge w Polsce są szkoła programowania Coders Lab oraz software house Visuality.Partnerem strategicznym wydarzenia,udostępniającym przestrzeń do pracy,jest Business Link.

Czarnobyl:reportaż z miejsca katastrofy.Trwa budowa nowego sarkofagu

Trzydzieści dwa lata po wybuchu czwartego reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu dobiegają końca prace nad budową zabezpieczeń,które odizolują istniejący sarkofag i na następne sto lat zabezpieczą przerobione paliwo jądrowe. Stary sarkofag,który powstał jeszcze w czasach ZSRR,zostanie przykryty ogromną stalową konstrukcją,a kasety z radioaktywnymi odpadami trafią do solidnych betonowych schronów.Przygotowano ich 232.Zaprojektowane są tak,by wytrzymać trzęsienie ziemi i uderzenie dużego samolotu.„Kolejne decyzje o losie tego paliwa będą podejmowane za sto lat.Nie wiemy,jakie będą wówczas technologie i jaki rodzaj energii będzie wykorzystywany.Dziś przerabianie paliwa jest nierentowne,ale za sto lat sytuacja może się zmienić”wyjaśnia Wołodymyr Duda,wiceszef budowy zakładu przeróbki,którą realizuje amerykańska firma Holtec International.Transport paliwa do schronów powinien rozpocząć się w przyszłym roku i zająć dziewięć lat.Będzie ono przewożone z terenu elektrowni w specjalnej,kilkunastometrowej kapsule umieszczonej na platformie wagonowej.Między elektrownią a zakładem utylizacji i przechowywania zbudowano specjalną linię kolejową.Obecnie trwa jej testowanie.Prace nadzoruje Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.Po uruchomieniu przechowalnia będzie całkowicie zautomatyzowana,a obecność ludzi zostanie ograniczona do niezbędnego minimum mówi inżynier Duda.„Przewidziano dla nich pomieszczenia kontrolne ukryte za grubą warstwą stali i betonu,z których będą mogli obserwować zachodzące tu procesy zza szyb o półmetrowej grubości”tłumaczy.Ani Duda,ani robotnicy,którzy pracują przy budowie obiektu,nie obawiają się promieniowania w strefie czarnobylskiej.„Jest w normie i nie zagraża zdrowiu.Widzieliście już ryby w fosie przy elektrowni?Żyją,rozmnażają się i rosną.Nie można ich łowić ani jeść,ale są bardzo smaczne”żartują pracownicy w kolorowych kaskach na głowach podczas przerwy na papierosa w wydzielonej na budowie palarni.Na placu wokół kontenerów biurowych wałęsają się dorodne psy,a między ich nogami plączą się szczenięta.W przejrzystej wodzie fosy pływają ogromne,półtorametrowe sumy.Poza terenem siłowni króluje wiosenna zieleń.Opuszczone przed 30 laty domy w zamkniętej strefie Czarnobyla niebawem całkowicie znikną w liściach rosnących przed nimi krzewów i drzew.Na tle bujnej przyrody srebrzy się ogromna konstrukcja,zwana arką.Buduje ją francuskie konsorcjum Novarka.W końcu 2016 roku została ona umieszczona nad starym sarkofagiem.Była na niego nasuwana w tempie 10 metrów na godzinę.Cała operacja trwała siedem dni.Rozmiary arki są imponujące:liczy ona 260 metrów szerokości,150 metrów długości i 110 metrów wysokości.„Jest to największy tego rodzaju obiekt na świecie.Przy budowie pracowali specjaliści z wielu krajów:Francuzi,Holendrzy,Niemcy,Polacy i Turcy.Z Polakami,niestety,nie możecie porozmawiać.Znajdują się oni w pobliżu reaktora,a oderwanie ich od pracy oznaczałoby poważne opóźnienie w grafiku”wyjaśnia polskim dziennikarzom Petro Britan z kierownictwa budowy nowego zabezpieczenia.Stojąc w odległości około 200 metrów od czwartego reaktora czarnobylskiej elektrowni Britan zapewnia,że promieniowanie w tym miejscu nie stanowi zagrożenia.„Jeszcze w 2009 roku nie można było tutaj przebywać tak jak dziś,we własnych ubraniach.Trzeba było przebierać się w specjalne skafandry.Potem usunięto tu górną warstwę ziemi,nawieziono czysty żwir i zalano wszystko betonem.To pozwala na bezpieczne prowadzenie robót”podkreśla.Kilka kilometrów od nieczynnej siłowni znajduje się opuszczone przez ludzi miasto Prypeć.Dzień po katastrofie,27 kwietnia 1986 r.na zawsze wyjechało stamtąd 50 tysięcy jego mieszkańców.Obecnie słychać tu jedynie śpiew ptaków i skrzypienie poruszanych przez wiatr okien w pustych blokowiskach.W Prypeci można poruszać się tylko po wyznaczonych szlakach.„Bezpiecznie można chodzić tylko po asfalcie,który jest regularnie polewany wodą.W żadnym wypadku nie stąpajcie po trawie.Nie wchodźcie też do żadnych budynków,bo coś może się zawalić”nakazuje przewodnik po strefie wykluczenia,Jewhen Honczarenko.Choć wstęp do tzw.zony jest ściśle limitowany,przewodnik przyznaje,że zdarzają się ludzie,którzy przedostają się tu nielegalnie.„Nie można temu zapobiec,bo jest to ogromne terytorium i nie wszystko da się skontrolować.My oprowadzamy po miejscach,które są zbadane i bezpieczne dla zdrowia"podkreśla Honczarenko.Przed opuszczeniem strefy konieczne jest zbadanie napromieniowania przeprowadzane w dwóch punktach kontrolnych.Pierwszy znajduje się niedaleko od Czarnobyla,drugi na głównym posterunku kontrolnym w Dytiatkach.Badanie polega na wejściu do metalowej bramki i przyłożeniu rąk do specjalnego urządzenia.Powrót do cywilizacji umożliwia wyświetlający się na bramce napis„czysto”.Racjonalne wyjaśnienie,że pieczenie twarzy to tylko efekt promieni słonecznych,nie pozwala jednak na uzyskanie całkowitego spokoju.Pobyt w Czarnobylu należy z siebie dokładnie zmyć.Do katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku.Wybuch czwartego reaktora siłowni doprowadził do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi.Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię,Europę Środkową,w tym Polskę,a także na południe kontynentu do Grecji i Włoch.W strefie wokół Czarnobyla do dziś obowiązuje zakaz osiedlania się ludzi.                            

Co kryje ziemia pod Jerozolimą?Archeolodzy odkrywają starożytną cytadelę grecką

W cieniu murów Jerozolimy archeolodzy odkryli fortecę,która ponad dwa tysiące lat temu dała początek krwawemu powstaniu.Izraelscy archeolodzy odkryli pozostałości po imponującej fortecy zbudowanej przez Greków w centrum starej Jerozolimy ponad dwa tysiące lat temu.Ruiny stanowią pierwszy namacalny dowód na istnienie okresu,kiedy kultura hellenistyczna rządziła w tym antycznym mieście.Cytadela,dotąd znana jedynie z tekstów,była epicentrum krwawego powstania,które ostatecznie doprowadziło do wypędzenia Greków wydarzenia,które do dzisiaj Żydzi świętują podczas Chanuki.Jednak prace wykopaliskowe w cieniu Wzgórza Świątynnego,nazywanego przez Muzułmanów Haram esh-Sharif,wzbudzają kontrowersje wokół tej politycznie niestabilnej ziemi.Mamy teraz niezaprzeczalny dowód na to,że jest to część fortecy Akra wyjaśnia Doron Ben-Ami,archeolog z izraelskiego Israeli Antiquities Authority,który przewodzi pracom.Miejsce wykopalisk,położone pod terenem,który wcześniej był parkingiem pomiędzy Wzgórzem Świątynnym od północy i palestyńska wioską Silwan od południa,jest teraz wielką prostokątną dziurą,która sięga ponad trzy piętra w dół poniżej poziomu ulicy.Przy niedawnej wizycie robotnicy usunęli ziemię,a Ben-Ami skakał ze skały na skałę i entuzjastycznie wskazywał nowe wykopaliska.Aleksander Wielki podbił Judeę w IV wieku p.n.e.a jego następcy kłócili się o łupy.Stolica Judei,Jerozolima,wzięła stronę króla Seleucydów,Antiocha III Wielkiego,by wypędzić egipski garnizon.W ramach wdzięczności Antioch III zapewnił Żydom religijną autonomię.Przez półtora wieku grecka kultura i język wspaniale się rozwijały.Jednakże archeolodzy znaleźli niewiele artefaktów czy budynków z tej ważnej epoki,która przecież kształtowała kulturę żydowską.Konflikty pomiędzy Żydami tradycjonalistami i żydowskimi zwolennikami hellenizmu doprowadziły do napiętej sytuacji,a w 167 r.p.n.e.żydowscy rebelianci chwycili za broń.Rewolta została stłumiona,a Antioch IV Epifanes splądrował miasto,zakazał tradycyjnych żydowskich obrządków i zwyczajów,a w świątyni postawił bogów greckich.Według żydowskiego autora Pierwszej Księgi Machabejskiej,napisanej wkrótce po rewolcie,Seleucydzi zbudowali ogromną fortecę w“mieście Dawida z potężnym i mocnym murem oraz mocnymi wieżami”.Nazwali ją Akra co po grecku oznacza wysokie ufortyfikowane miejsce.Tym samym wymierzyli policzek Żydom,którzy nie znosili greckiej dominacji.W 164 r.p.n.e.żydowscy rebelianci z Judą Machabeuszem na czele zdobyli Jerozolimę i wyzwolili świątynię wydarzenie to celebrowane jest podczas święta Chanuka.Jednak nie udało się rebeliantom podbić Akry.Przez ponad 20 lat rebelianci na próżno próbowali zdobyć fortecę.W końcu w 141 p.n.e.Szymon Machabeusz zdobył twierdzę i wypędził pozostałych Greków.
Czy rzeczywiście cytadela górowała nad świątynią?
To co nastąpiło później przez ponad 100 lat dezorientowało i dzieliło naukowców.Według historyka Józefa Flawiusza,Żyd,który w pierwszym wieku Naszej ery służył Rzymowi,Szymon Machabeusz,spędził trzy lata na burzeniu Akry upewniając się,że już nie będzie górować nad świątynią.Świątynia znajdowała się na północ od Miasta Dawida,jakieś 30 metrów ponad granicami wczesnej Jerozolimy,więc wersja Józefa wyjaśniała tę geograficzną zagadkę.Z kolei autor Pierwszej Księgi Machabejskiej upierał się,że Szymon w rzeczywistości nie tylko umocnił fortyfikacje,a nawet urządził w fortecy swoją rezydencję.Ta niezgodność dała początek wielu teoriom w XX wieku,ale nie znaleziono ani jednego namacalnego dowodu archeologicznego.Kiedy organizacja izraelska Ir David Foundation ogłosiła plan,by na szczycie parkingu wybudować muzeum,Ben-Ami w 2007 roku rozpoczął ratunkowe prace wykopaliskowe.Jego ekipa przekopywała kolejne warstwy,od wczesnego targu islamskiego,przez sad bizantyński i kolekcję 264 monet z XVII wieku pod wymyślną willą rzymską i miejsce do rytualnych kąpieli żydowskich z I wieku.Pod budynkami,które na podstawie monet i ceramiki oszacowano na wczesne wieki przed Naszą erą,archeolodzy znaleźli warstwy czegoś,co wyglądało jak przypadkowy gruz.Jednak gruz okazał się być starannie położonymi kamieniami formującymi pochyłość,nachylenie obronne wystające z masywnego muru.Kamienie są ułożone warstwami,pod kątem 15 stopni na dole i 30 stopni na górze powiedział Ben-Ami,pokazując na karty kolorów przyczepione do każdej warstwy.To nie był budynek,który runął;ktoś wsadził to tutaj celowo.Ekipa wykopaliskowa znalazła też monety z czasów od Antiocha IV do Antiocha VII,który był królem Seleucydów,kiedy Akra runęła.Znaleźliśmy też greckie groty,proce i kamienie do balisty dodaje Ben-Ami.A także amforę z importowanym winem.Ponieważ Żydzi pili wyłącznie lokalne wino,to znalezisko sugeruje obecność cudzoziemców albo obcych nieżydowskich wpływów.Ben-Ami nie znalazł śladu,aby forteca miała być pośpiesznie zburzona,albo,że całe wzgórze zostało zrównane z ziemią,jak twierdził Józef.Zamiast tego następne królestwo żydowskie pod władaniem Machabeuszy przebiło się przez pochyłość podczas prac budowlanych w późniejszych latach.Budowniczy machabejscy a później rzymscy na nowo używali wyciętych kamieni przy innych konstrukcjach,żłobiąc przy greckiej cytadeli.
Miejsce nieustającego sporu
To odkrycie wnosi do innych teorii,które plasowały Akrę na północ od świątyni,bezpośrednio obok niej albo na zachód na wzniesieniu,na którym teraz wznosi się obecne miasto.Nikt nie jest bardziej zachwycony tym odkryciem niż Bezalel Bar-Kochva,emerytowany historyk na Uniwersytecie Tel Avivu.W 1980 r.napisał artykuł,w którym sugeruje,że forteca mogła być dokładnie tam,gdzie wykopalisko Ben-Amiego kilkaset metrów na południe od Wzgórza Świątynnego,pośrodku starego Miasta Dawida.Do czasów Józefa Flawiusza Jerozolima rozrosła się na zachód i północ,a najstarsza jej część,Miasto Dawida,leżało poniżej komentuje.Bar-Kochva wierzy,że autor w celu dostarczenia wyjaśnienia powielił błędną opowieść greckiego historyka o wysiłku Szymona,by zburzyć Akrę.Oren Tal,archeolog z Uniwersytetu Tel-Avivu,który nie jest powiązany z wykopaliskami,powiedział,że odkrycie Ben-Amiego jest„najlepszym możliwym kandydatem”do bycia Akrą.To fascynujące znalezisko dodał Izraelski archeolog Yonathan Mizrachi.Odkrycie sugeruje,że Jerozolima przez dłuższy czas była hellenistycznym miastem,w którym dominowali przyjezdni i którzy zbudowali więcej,niż myśleliśmy.Mizrachi,który przewodniczy konsorcjum uczonych zwanym Emek Shaveh sprzeciwia się planom zbudowania muzeum,ponieważ zniszczy to ruiny.Izraelska komisja planowania przestrzennego w czerwcu zleciła fundacji Ir David Foundation zmniejszenie wielkości kompleksu.Mizrachi skarży się też,że lokalni mieszkańcy,w większości Palestyńczycy,nie zostali skonsultowani ani wciągnięci w wykopaliska,które prawie dosłownie mają pod samym nosem.Zauważył też,że fundacja Ir David popiera zasiedlenie tych ziem przez Żydów,w tym okolicy Silwan.W międzyczasie Palestyńczycy z Silwan poinformowali,że prace wykopaliskowe doprowadziły do powstania niebezpiecznych pęknięć w okolicznych domach,co stawia ich bezpieczeństwo pod znakiem zapytania.Wśród mieszkańców panuje większa obawa,że wykopalisko,jakkolwiek odkrywcze dla naukowców,jest krokiem w stronę zlikwidowania ich wioski.Te prace wykopaliskowe nie są poszukiwaniem historii powiedział Jawad Siam,dyrektor lokalnego centrum Madaa Community Center w wiosce Silwan.Są częścią projektu osiedlania się na tej ziemi dodaje.Przedstawiciele z Ir David nie odpowiedzieli na prośbę odniesienia się do tej wypowiedzi.Kiedy Jerozolima wzywa,nigdy nie mówisz nie skomentował Ben-Ami.Specjalizuję się w archeologii,nie w polityce.

Jak to się stało,że 80 szczurów rozmnożyło się do 100 tysięcy?Gryzonie nie zjadły trucizny

Program wytępienia gryzoni na wyspie Henderson za dwa miliony dolarów zakończył się fiaskiem.Teraz naukowcy twierdzą,że wiedzą,czemu tak się stało.
Wydawało się,że czas szczurów dobiega końca.Po latach starannych przygotowań w 2011 roku helikoptery przeleciały nad atolem na południowym Pacyfiku i rozrzuciły 80 ton apetycznych chrupek zbożowych a każda chrupka ze śmiertelną dawką trucizny.Początkowo warty dwa miliony dolarów projekt wytępienia szczurów na wyspie Henderson wydawał się działać.Inwazyjne gryzonie,które zżerały pisklęta i żółwie morskie,szybko znikały,a ich populacja na wyspie zmniejszyła się do 60-80 osobników w kilka tygodni po rozpoczęciu działań.Dziś jednak atol po raz kolejny opanowały szczury.W niespełna kilka lat te niedobitki rozmnożyły się od 50 do 100 tysięcy i wróciły do liczebności sprzed programu.To prosta matematyka twierdzi Michael Brooke z University of Cambridge.Samica szczura rodzi sześcioro małych co kilka miesięcy,a małe samice dojrzewają w dwa lub trzy miesiące.Jeśli się to zliczy,to w odpowiednim czasie bez problemu dojdziemy do liczb sprzed programu wyjaśnia.Tego typu projekty są albo udane i można świętować,albo są totalną porażką dodaje.Brooke jest współautorem nowego badania na temat przyczyn niepowodzenia programu wytępienia szczurów.Badanie ukaże się w najnowszym wydaniu„Royal Society Open Science”.Wyniki pokazują,jak trudno jest wytępić gryzonie na tropikalnych i subtropikalnych wyspach.Wykluczają też niektóre powody porażki i podkreślają liczbę ocalałych gryzoni tłumaczy Brad Keitt z Island Conservation grupy non-profit z Kalifornii.Byliśmy blisko mówi.Została tylko garstka,która przeżyła.
Kolacja z piskląt
Jednak właśnie ta garstka przyczyniła się do tragedii na wyspie Henderson małej wyspie z kamienia wapiennego oddalonej o ponad 5 tysięcy kilometrów od najbliższego stałego lądu.Pozbawiona stałych mieszkańców,to jedna z ostatnich prawie nietkniętych wysp tego rodzaju.I obfituje w ptactwo i rośliny, tóre nie występują na innych obszarach.Niestety wyspa obfituje również w szczury pacyficzne sprowadzone tutaj przez polinezyjskich żeglarzy jakieś 800 lat temu.Szczury te są tak zdeterminowane,że naukowcy tam przyjeżdżający muszą trzymać jedzenie w plastikowych albo metalowych pojemnikach.Jeśli z głupoty zostawisz kawałek czekolady w zamkniętym namiocie,szczury przegryzą materiał ostrzega Brooke.Jeszcze bardziej przerażające jest to,że szczury żywią się pisklętami zamieszkującego wyspę burzyka,co wkrótce doprowadzi do jego wyginięcia.Gryzonie również pożerają pisklęta pterodromy gatunku budującego gniazda na wyspie szczury zabierają 95 procent piskląt po niecałym tygodniu od wyklucia.W związku z tym Royal Society for the Protection of Birds i rząd wysp Pitcairn,które nadzorują wyspę Henderson,stworzyły akcję wytępienia szczurów na dużą skalę.Zrzucenie przynęty to przykład„książkowej operacji”,wspomina Nick Torr,konsultant z Nowej Zelandii i menadżer operacyjny akcji.Byliśmy przekonani,że to zadziała przyznaje Torr.Siedem miesięcy później badacz dla National Geographic,Mike Fay,liczył ptaki na wyspie i widział„szczury przenoszące się z jednej gałęzi na drugą”,jak skomentował to na swoim blogu.Ekspedycja ratunkowa potwierdziła te obserwacje.Byłem załamany przyznaje Torr.Testy genetyczne przeprowadzone przez Brooke’a i znajomych naukowców potwierdzają teraz,że nowe szczury nie są imigrantami,a pochodzą z wyspy czyli szczury nie przybyły z zewnątrz.A kiedy naukowcy dali nowym szczurom mieszkającym chrupki z trucizną,zwierzęta te umarły,co sugeruje,że to nie odporność na truciznę zepsuła projekt.
Szwedzki stół dla szczura
Zamiast tego winnym porażki mógł być niespodziewany deszcz,który spadł na wyspę tuż zanim pojawiła się trucizna.Wyspa stała się rajem pełnym owoców i kwiatów,więc szczury mogły zignorować pożywienie z trucizną.Tępienie gryzoni na wyspie o umiarkowanym klimacie jest dosyć proste twierdzi Keitt.Takie wyspy mają regularne pory roku,co ułatwia zaplanowanie akcji zwalczających gryzonie na okres,kiedy zapasy zwierząt się skończą i będą najbardziej głodne.Jednak mało przewidywalna pogoda na wyspach tropikalnych i subtropikalnych powoduje,że jedynym możliwym rozwiązaniem,zdaniem Brooke’a,jest wymyślenie niezwykle nęcącej przynęty takiej,od której zjedzenia szczury nie będą mogły się powstrzymać.Stowarzyszenie Royal Society ma nadzieję wrócić na wyspę,by dokończyć dzieło.Jednak najpierw specjaliści na miejscu chcą wybrać najlepszy możliwy moment na drugą ekspedycję informuje w mailu Clare Stringer ze stowarzyszenia.Ma nadzieję,że nowe badania zachęcą wszystkie ekipy zajmujące się tym problemem do zebrania materiału genetycznego przed akcją wytępiającą i po niej,by nadal można było monitorować sytuację.Co najważniejsze,nawet jeśli szczury zdążyły wrócić,ptaki na wyspie Henderson doszły do siebie podczas tego krótkiego,wspaniałego okresu,kiedy gryzoni na wyspie prawie nie było.Jeśli udałoby się wytępić szczury,liczba ptaków morskich na wyspie mogłaby być sto razy większa.A to byłoby wielkie ociągnięcie pod kątem ich ochrony komentuje Brooke.

"Nie ma tego nigdzie indziej!"Ponad 100 fortyfikacji odkrytych w Sudetach

Dolny Śląsk znany jest z tajemnic i historycznych skarbów.Ostatnio polscy badacze pochwalili się kolejnymi znaleziskami:odkryto ponad 100 fortyfikacji za pomocą zdjęć lidarowych,czyli z użyciem specjalnego urządzenia.Lidar działa na podobnej zasadzie jak radar,z tym,że zamiast fali dźwiękowej wykorzystuje światło.Urządzenie najczęściej stosowane jest w meteorologii,tym razem jednak przysłużyło się archeologom.Na zdjęciach możecie zobaczyć widoczne obrysy różnych kształtów dawnych fortyfikacji.Naukowcy przez dwa lata przeczesywali lasy odkrywając pozostałości po licznych konfliktach zbrojnych w regionie od wojen husyckich aż po napoleońskie.Mamy istny skansen dawnych umocnień,fortyfikacji obrazujący działania armii Husyckiej,Pruskiej,Austriackiej,Rosyjskiej,Francuskiej,Polskiej mówi Michał Filipowicz,członek zespołu badawczego.Nie ma tego nigdzie indziej.U Nas w Sudetach i w Polsce z racji na burzliwą historię posiadamy przykład wszystkich dawnych szkół fortyfikacji.Badania trwały od marca 2014 roku,zakończyły się w marcu 2016 roku.Do tej pory zbadano między innymi okolice Barda,Kamiennej Góry,Mieroszowa,Zgorzelca oraz wzgórza Dalkowskie znajdujące się na Wale Trzebnickim.Na jesieni archeolodzy ruszyli w lasy niedaleko Prudnika.Wykonane przez Nas prace sprawiły iż obiekty znalazły się,bądź znajdą się lada moment w ewidencji stanowisk archeologicznych i będą objęte ochroną konserwatorską i jakiekolwiek prace nielegalnie na nich wykonywane,będą karane tłumaczy Filipowicz.Dodaje,że konieczna jest ochrona przed poszukiwaczami amatorami korzystającymi z detektorów metali.Tak zwany"detektorowcy"zabierają z takich miejsc przedmioty,które pomogłyby dowiedzieć się o czasach budowy fortyfikacji oraz jej przeznaczeniu.W składzie zespołu badaczy znaleźli się:Michał Filipowicz z Uniwersytetu Warszawskiego,dr hab.Grzegorz Podruczny z Collegium Polonicum w Słubicach,mgr Wojciech Grabowski z pracowni archologiczno-konserwatorskiej Argo w Jeleniej Górze,dr Jarosław Lewczuk z pracowni archeologicznej z Zielonej Góry,dr Tomasz Gralak,mgr Piotr Jochymek,Paweł Laska,Włodzimierz Bayer,Adrianna Skrzypczyńska,Sebastian Darowski,Bartosz Łuczak,Marta Markiewicz.
 

Mężczyzna wyszedł na spacer w Katalonii. Nie uwierzycie co znalazł

W Katalonii na północnym-wschodzie Hiszpanii odkryto odcisk stopy dinozaura sprzed 230 milionów lat,który opisywany jest jako najlepiej zachowany na całym Półwyspie Iberyjskim podała w poniedziałek agencja Associated Press. Odkrycia dokonał jeden z przechodniów w miejscowości Olesa de Montserrat,40 km od Barcelony,na początku kwietnia 2016 r.Władze podały,że wykonano gipsowy odlew śladu dinozaura,który został przekazany do badań paleontologicznych i archeologicznych.Zwierzę należało do gatunku chirotherium,przodka krokodyli.W komunikacie podkreślono,że stan zachowania odcisku stopy"jest wyjątkowy i oddaje szczegóły pazurów i skóry"prehistorycznego gada.

7 sty 2018

Jego wynalazek pomógł w stworzeniu paliw rakietowych i leków dla osób z AIDS.Zmarł odkrywca fulerenów

Brytyjski chemik,profesor Harold Kroto,odkrywca fulerenów,trzeciej obok grafitu i diamentu formy występowania węgla zmarł 30 kwietnia w wieku 76 lat w Tallahassee na Florydzie informuje serwis BBC News. Harold Kroto urodził się 7 października 1939 w Wisbech w hrabstwie Cambridgeshire,jego rodzice pochodzili z Berlina(skąd wyemigrowali w 1937 r.)Ojciec Harolda miał polsko-żydowskie korzenie,a jego rodzina pochodziła z Bojanowa w Wielkopolsce.Do roku 1955 Harold nosił nazwisko Krotoschiner,które w 1955 roku ojciec skrócił do Kroto.Największym odkryciem Kroto okazały się maleńkie kulki zbudowane z atomów węgla i przypominające klasyczną,składającą się z sześciokątnych kawałków skóry piłkę futbolową.Ponieważ podobną budowę miały także sławne kopuły konstruowane przez amerykańskiego architekta Richarda Buckminstera Fullera,Kroto nazwał je fulerenami.Późniejsze lata przyniosły odkrycie węglowych nanorurek oraz„płaskiego węgla”grafenu.W roku 1996 Robert Curl Jr.Harold Kroto i Richard Smalley otrzymali Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii za odkrycie fulerenów.Dało ono początek wielu nowym obszarom badań od lepszych paliw rakietowych po nowe leki na AIDS.W roku 2010 fulereny zostały wykryte w przestrzeni kosmicznej w obłoku kosmicznego pyłu otaczającego odległą gwiazdę.Oprócz Nagrody Nobla Harold Kroto otrzymał w roku 2001 Nagrodę Faradaya,a w 2004 Medal Copleya.Przez pewien czas był przewodniczącym Royal Society of Chemistry.Kroto powiedział kiedyś,że jego trzema religiami są Amnesty International, ateizm i humor."Był naukowym wizjonerem.Wspaniale mówił o nauce.Był po prostu dobrą osobą”wspomina wypowiadający się dla BBC prof.Don Huffman z Arizona University.

Znacie jego odkrycia,ale czy wiedzieliście,że parał się także alchemią?Tajemnica Newtona

Legendarny fizyk przez wiele lat próbował przemienić ołów w złoto a w swoich staraniach prawdopodobnie korzystał z rękopisu,który właśnie odzyskano.
Połączmy razem część„ziejącego ogniem smoka”,kilka„gołębi Diany” i co najmniej siedem„orłów merkuriusza”.Co Nam z tego wyjdzie?Według niedawno odkrytego rękopisu legendarnego fizyka Isaaca Newtona to przepis na główny prototyp dla kamienia filozoficznego.Przez lata trzymany w prywatnej kolekcji,ten XVII-wieczny dokument spoczywa obecnie w rękach Chemical Heritage Foundation fundacji non-profit  z Filadelfii.Grupa zakupiła manuskrypt w lutym i obecnie pracuje nad upublicznieniem jego zawartości w Internecie dodaniem zeskanowanych ilustracji i transkrypcji do internetowej bazy danych.Dzięki temu większe grono osób będzie mogło badać manuskrypt Newtona.Dokument w tajemniczy sposób opisuje,jak zrobić„filozoficzną rtęć”(ang.sophick mercury)substancję będącą kluczowym składnikiem kamienia filozoficznego.Kamień z kolei rzekomo miałby zamieniać metale nieszlachetne jak ołów w szlachetne takie,jak złoto.Choć nie istnieją żadne dowody na to,że Newtonowi udało się stworzyć„filozoficzną rtęć”,rękopis pomoże naukowcom zrozumieć,w jaki sposób znany fizyk interpretował te alchemiczne,nierzadko głęboko zaszyfrowane,receptury wyjaśnia William Newman,historyk z Uniwersytetu Indiana.Dokument również dowodzi faktu,że Newton ojciec współczesnej fizyki i współodkrywca rachunku różniczkowego i całkowego był pod dużym wpływem alchemii i współpracy z alchemikami.Przez całe swoje życie Newton poświęcił alchemii ponad milion słów w nadziei,że użyje starożytnej wiedzy,by lepiej wyjaśnić naturę materii i przy okazji trafić na żyłę złota.Jednak uczeni długo milczeli o tej sferze działań Newtona.Alchemia wszak z reguły uważana jest za mistyczną pseudonaukę pełną wymyślnych,zdyskredytowanych przez nauki ścisłe procesów.W 1855 roku biograf Newtona podawał w wątpliwość,jak„tak potężny rozum”może poważnie traktować„oczywiste wymysły głupców i nikczemników”.A recepturę na„filozoficzną rtęć”upublicznia się dopiero dzisiaj po części dlatego,że Uniwersytet Cambridge,Alma Mater Newtona,odmówił archiwizacji jego alchemicznych zapisków w 1888 roku.Teksty zostały sprzedane na aukcji w 1936 roku za łączną sumę niewiele ponad 9 tysięcy funtów brytyjskich.Wiele z nich znalazło się w rękach prywatnych kolekcjonerów i z dala od naukowego świata.Przez wiele,wiele lat alchemia Newtona wydawała się być poza zasięgiem komentuje Newman.Jednak zarówno on,jak i inni historycy widzą dzisiaj alchemików jako myślących techników,którzy ślęczeli nad swoim sprzętem i robili obszerne notatki,często okraszając swoje receptury mitologicznymi symbolami,by chronić zdobytą z trudem wiedzę.
Drzewo życia
Nowo odkryta receptura nie jest tu wyjątkiem:Newton przekopiował obcy tekst z rękopisów George’a Starkeya,XVII-wiecznego amerykańskiego alchemisty lepiej znanego pod romantycznym pseudonimem Eireanus Philalethes(„spokojny kochanek prawdy”).Według tłumaczenia współczesnych uczonych,przepis Starkeya na filozoficzną rtęć obejmuje wielokrotną destylację rtęci i podgrzewanie jej ze złotem.W rezultacie powstaje stop metali z delikatnymi naroślami przypominającymi konary krzew.Notatki Starkeya wskazują na to,że ta niezwykle podobna do drzewa struktura skłoniła go do myślenia,że pod wpływem procesu rtęć zaczyna żyć co oznacza jej siłę i ważność.Nie ma jednak dowodu na to,że Newton prawidłowo odczytał zakodowaną recepturę Starkeya,z pewnością nie udało mu się wytworzyć alchemicznego„drzewa”.Prawdziwa waga dokumentu może się znajdować na tylnej okładce,gdzie Newton zanotował własną procedurę na alchemiczną rudę ołowiu proces,który wiele go zajmował podczas pracy na kamieniem filozoficznym dodaje Newman.Historyk twierdzi też,że receptura,którą Newton otrzymał wiele lat wcześniej,zanim jeszcze Starkey oficjalnie ją opublikował,może dostarczyć więcej dowodów na kolaborację Newtona z innymi alchemikami co przypuszczalnie mogło wpłynąć na jego prace z zakresu optyki,fizyki światła.Alchemiczne nauki mogły stać się inspiracją dla przełomowego odkrycia Newtona,że białe światło jest miksturą różnych kolorów.Alchemicy jako pierwsi zdali sobie sprawę z tego,że związki chemiczne można rozbijać na cząstki i ponownie łączyć.Newton zastosował tę zasadę do białego światła,które rozłożył na poszczególne kolory i ponownie połączył opisuje Newman.To coś,co Newton zaczerpnął z alchemii.Można więc chyba uczciwie stwierdzić,że gdyby nie Newton-alchemik,nie byłoby niektórych z najważniejszych odkryć Newtona-naukowca.